Jesienne liście
Dwa jesienne liście na drzewie wisiały,
Jeden czerwony, drugi pożółkły cały.
Choć wszystkie inne już na ziemi leżały,
One się kurczowo gałęzi trzymały.
Wtem krzyknął Czerwony: „ Co my poczniemy,
Kiedy jak inne, już na ziemię spadniemy?
Co się z nami stanie? – aż ryknął na głos –
Jaki nas wszystkich czeka potem los?”
Po chwili Pan Wiatr hałasem zwabiony,
Podfrunął ku liściom zaciekawiony…
„Kochani”- rzekł do nich wyraźnie przejęty,
Na nic Wasze płacze, na nic te lamenty,
Taki w naszym kraju to klimat mamy
I nadchodzącej zimy już nie zatrzymamy.
Ja zaś na ziemię już muszę Was zrzucić,
A Wy się nie bójcie, przestańcie się smucić.
Owszem, niektóre liście spotka taka dola,
Że będą spakowane do czarnego wora.
Lecz takie przypadki winny nie być liczne,
Gdyż jest to po prostu nieekonomiczne.
Wy zaś nie jesteście spisane na straty,
Wszak to przed mrozem ochronicie rabaty.
Dzielny Ogrodnik w ręce weźmie grabie
I wszystkie Was zgrabi leżące na trawie.
Następnie utworzy z Was ciepłą pierzynkę,
Która to przed zimnem osłoni roślinkę.
Możecie mieć przy tym też masę zabawy,
Gdy ktoś zamiast grabi użyje dmuchawy.
Będziecie tańczyć i wkoło wirować
I w wielkiej pryzmie później się chować.
A gdy taka będzie wola Ogrodnika,
Wszystkie traficie do kompostownika.
Tam, po kilku miesiącach, każdy z Was może,
Stać się naturalnym ekonawozem.
Którego bogactwo użyźni to drzewo,
By zdrowe rosło pod samo niebo!
Na to Czerwony odpowiedział Wiatrowi:
„Zrzuć nas na ziemię, jesteśmy gotowi,
Chcemy się w żyzny już kompost przemienić,
By się mógł ogród na wiosnę zielenić!”
Taki więc morał z tej bajki wynika,
Wrzuć swoje liście do kompostownika!
„Utwór objęty prawami autorskimi. Kopiowanie, powielanie i wykorzystanie części lub całości utworu, w formie elektronicznej lub jakiejkolwiek innej, bez zgody autora zabronione.”
Autor: Mariusz Ziomek